Czym właściwie jest Rodzicielstwo Bliskości?

Możecie po prostu wpisać to hasło do Google i znajdziecie wiele informacji na ten temat. Na przykład taką, że autorem tego terminu jest William Sears – pediatra z USA i że RB jest pewną postawą, która bierze pod uwagę teorię przywiązania oraz psychologię rozwojową. Bardzo słusznie w moim odczuciu, ponieważ opiera się na konkretnych badaniach oraz poznawaniu, jak rozwija się mózg oraz sfera psychiczna człowieka od urodzenia.

Jest to więc postawa bardzo osadzona także w nauce, która zakłada towarzyszenie dziecku w rozwoju.

Jednak nie chcę dziś odwoływać się do teorii oraz badań, ale do bardzo subiektywnych wrażeń i doświadczeń.

Gdy nie znałam ani rodzicielstwa bliskości, ani porozumienia bez przemocy, to miałam wiele oczekiwań wobec siebie i dzieci, a szczególnie tego, jak powinny działać i gdy są „popsute”, to trzeba je po prostu naprawić. Coś z nimi jest przecież nie tak… Możecie się domyślać tylko, jak nieefektywna i obciążająca to postawa była.

Nie dość, że nic się nie zmieniało, to frustracja rosła w zastraszającym tempie. Raz obwiniałam siebie: „Beznadziejna ze mnie matka”, a raz dzieci: „One są jakieś nienormalne lub niegrzeczne. Wchodzą mi na głowę”. Dziś wiem, że to dzieci są jak najbardziej normalne, a to my dorośli mamy coś do przepracowania. Nie jest to czyjaś wina, ale najczęściej wypadkowa doświadczeń naszych dziadków i rodziców oraz okoliczności w jakich byliśmy sami wychowani. Sądzę więc, że rzecz jest o zasobach, bądź ich braku.

Dziś o wiele więcej wiemy na temat psycho-emocjonlanego rozwoju człowieka, mamy większą wiedzę na temat działania mózgu. Nasi rodzice i dziadkowie nie mieli takich informacji. My mamy je w zasięgu smartfona i wyszukiwarki.

Osób, które trafiają do Fundacji Każdy Ważny po wsparcie, to rodzice szukający rozwiązań dla swoich relacji z dziećmi. Podczas spotkań okazuje się, że niektórzy zaczynają mówić o tym, że ich zdanie nigdy nie było brane pod uwagę i teraz mają kłopot z wyrażeniem siebie, ponieważ ogarnia ich wstyd, albo mówią o tym, że ich granice były notorycznie łamane i teraz nie umieją ich asertywnie postawić w dorosłym życiu. Jest też duży kłopot ze złością i smutkiem, których przeżywanie było zabronione. („nie wolno się złościć”, „nie rycz”, „uspokój się” – kojarzysz?) Ale nie o tym chciałam… bo to może być osobna książka.


Czym zatem dla mnie (po części) jest Rodzicielstwo Bliskości? 

1. DIALOGIEM

Rodzicielstwo Bliskości to słuchanie i ciekawość, na których opiera się DIALOG z małym lub dużym człowiekiem. Tak, dzieci to też ludzie 😉

Dziś, gdy moje dziecko nie chce czegoś zrobić potrafię dojść przyczyny i poszukać z nim strategii na rozwiązanie tego impasu… Wcześniej autorytarnie nakazywałam, że ma być zrobione i tyle. Jak to robię?

Poranny przykład: córka nie chce się ubrać do przedszkola i szuka coraz to nowych zajęć, by tego nie robić. Moje zniecierpliwienie rośnie.

Wcześniej lub gdy mam naprawdę mało zasobów (np. ogromne zmęczenie lub przytłoczenie emocjonalne):

Ja: Ubieraj się teraz, bo musisz iść do przedszkola! Mówiłam Ci już 3 razy.
Ona: Nie! Nie ubiorę się!
Ja: Jak się nie ubierzesz, to zobaczysz!
Ona: Nie chcę!
itd.
(koniec to jej płacz i moja wściekłość oraz wychodzenie w tragicznej atmosferze)

Teraz:

Ja: Widzę, że się nie ubierasz mimo, że się umawiałyśmy na to 5 min temu. Zależy mi, aby być na czas w przedszkolu.
Ona: Nie ubiorę się i już.
Ja: Widzę, że protestujesz i czujesz złość?
Ona: Nienawidzę przedszkola! Zostaję dziś w domu.
Ja: Czy coś się wydarzyło, że tak mówisz? Wcześniej, gdy tak mówiłaś, to miałaś trudności w porozumieniu się ze swoimi Paniami.
Ona: Tak! Bo one nie pozwalają nam mówić. Nie możemy sobie pogadać i się bawić.
Ja: Acha! czyli chciałabyś się więcej bawić w przedszkolu…
Ona: No tak! Jak byliśmy na placu zabaw, to nie mogliśmy się huśtać, ani zjeżdżać na zjeżdżalni, ani wchodzić po drabince.. bo wszystko było mokre. I było: „nie, nie, nie”.
Ja: Bardzo chciałaś się huśtać i zjeżdżać. Rozumiem, że czujesz żal.
Ona: Tak, bo teraz dużo wychodzimy na dwór…
Ja: Ok, a kiedy przyjadę po Ciebie trochę wcześniej i pozwolę Ci się huśtać na placu, to będzie ok?
Ona: Dobrze! Ale chcę pojechać po śniadaniu.
Ja: Ubierzesz się? A ja w tym czasie mogłabym Ci przygotować jedzenie.
Ona: OK.

„Od razu lepiej!” – okrzyk Mani na huśtawce

Dialog ten nie zajął więcej niż 5 min.
O wiele dłużej trwa wymuszanie ubierania się i wychodzenie w sytuacji złości oraz ogromnego buntu. Z resztą takie emocje są dla mnie wykańczające i powodują zerwanie relacji, co tylko dokłada mi wyrzutów sumienia, jak już wszystko przycichnie.

Zdarza się, że upadam, ale z całych sił próbuję i podnoszę się na nowo.

 

 

 


2. STAWIANIEM GRANIC

Rodzicielstwo Bliskości to granice, które są niezwykle ważne dla każdego człowieka. To one określają kim jestem, co jest dla mnie ważne i w czym czuję się komfortowo. Granice sporo mówią mi o moich wartościach i poczuciu bezpieczeństwa. Świadomość własnych granic i chronienie ich, sprawia, że szanuję granice innych – także moich dzieci. Ludzi ogólnie. Umiejętność stawiania granic sprawia, że moje dzieci i inni dorośli je respektują.

Jak to się robi? Czasami zdecydowanie, ale w szacunku. Przeważnie, gdy moje granice są łamane czuję złość. Ta trudna emocja staje się moim  sprzymierzeńcem, ponieważ jest konkretną informacją, że coś się dzieje. Dziś, dzięki warsztatom i pracy własnej, udaje mi się dotrzeć do źródła mojej złości i wybrać działanie. Czas między akcją a reakcją rozciąga się…

Przykładów mam kilka.  Dam taki może mniej oczywisty, ale bardzo na czasie dla mnie.

Moja najmłodsza córka 1 rok 3 miesiące – czasami mnie gryzie i szczypie. Czasami mnie to rozśmiesza (co staram się ukryć), ale najczęściej boli. Wtedy pokazuję jej, że nie chcę, aby tak robiła. Przytrzymuję mocno rękę i mówię, że nie chcę, bo to mnie boli. Zadziwia mnie, jak niezwykle rozumny jest człowiek w tym wieku. Oczywiście próbuje nadal, jednak dzięki RB wiem, że nauka wymaga czasu. Nie oczekuję, że moje dzieci załapią za piątym razem, tylko może za pięćdziesiątym, albo nawet… pięćsetnym.

Teraz nasza najmłodsza w nocy bardzo często się budzi (nawet 7 razy, a zdarzało się i więcej) poczułam, że doszłam do swojej granicy wytrzymałości i nie dam rady dłużej w ten sposób funkcjonować, bo rodzi się we mnie duża wściekłość z powodu nieustannego wyrywania ze snu. Moja córka chce pierś i nie jest to związane z głodem, a raczej poczuciem bliskości i ukojeniem. Ja natomiast czuję się jak zombie…

Rozumiem potrzebę bliskości mojego dziecka, ale jednocześnie postanowiłam uszanować swoją granicę oraz podstawową potrzebę snu. Odmawiam piersi. Spotkało się to za pierwszym razem z DUUUUŻYMI emocjami, wrzaskiem i biciem. Za drugim razem też, ale trwało krócej, a za trzecim razem jeszcze krócej.. (tej samej nocy)
Co ważne, nie opuściłam córki, by się wypłakała, ale trwałam przy niej, akceptując jej poczucie straty i ogrom żalu oraz niepokoju. Nad ranem i w ciągu dnia chętnie podaję jej pierś, ale teraz bardzo potrzebuję snu, by móc empatycznie odpowiadać na potrzeby moich bliskich. Bobas nie jest jedynym dzieckiem w domu, które mnie potrzebuje.


3. DBANIEM  O POTRZEBY 

Jako rodzice bardzo chcemy dać naszym dzieciom to, co najlepsze. Troszczymy się jak umiemy najlepiej na dany czas. Wkładamy w to dużo wysiłku psychicznego i materialnego… często zapominając o sobie. Niestety.
Śmiem twierdzić, że z ogromną szkodą dla dziecka.
Niezaopiekowane potrzeby rodzica rodzą jego frustrację, żal i poczucie niezadowolenia. Czy myślisz, że to nie ma wpływu na relacje?
Potrzeby wszystkich są TAK SAMO WAŻNE.
Moim bardzo mocnym doświadczeniem jest fakt, że gdy dbam o siebie, to nie krzyczę i mam wielką przestrzeń, by przyjmować moje dzieci z całym bogactwem inwentarza. Mam przestrzeń, by wspierać je w trudnościach i konfliktach.

Taki dialog u nas w domu:
(tłumaczę dzieciom, że wybrałam Rodzicielstwo Bliskości i Porozumienie bez Przemocy dla siebie)

Ja: Wiecie, bardzo jest ważne dla mnie Porozumienie bez Przemocy, bo sprawia, że więcej rozumiem o emocjach i potrzebach ludzi. Dzięki temu uczę się nie krzyczeć i wspierać was, bo zależy mi, aby nasze relacje były dobre… Dlatego chodzę na te warsztaty i je organizuję.
Syn: Mamo, ale ty nie musisz już się uczyć.
Ja: Tak? czemu?
Syn: Bo ty już wcale na nas nie krzyczysz.
Ja: (wzruszenie) Dziękuję! Zaskoczyło mnie to, co powiedziałeś…

Rzeczywiście przez wiele tygodni udało mi się być BLISKO siebie i mojej rodziny. Udało mi się znaleźć balans i dzięki temu nasz dom stał się spokojniejszy, a relacje z moimi dziećmi życiodajne.

Później ten balans został mocno zakłócony i dziś znowu zaczynamy niejako na nowo. Choć smutno mi kiedy myślę o tych chwilach, gdy nie potrafiłam dać uważności, empatii i zapanować nad złością, to dowiedziałam się wiele o moich granicach.
Kolejny raz zobaczyłam, że jako rodzic wybieram dbanie o siebie, by móc BYĆ z dziećmi prawdziwie i wspierająco.
Warto to zrobić.

Kiedy czujesz, że chcesz tego samego dla siebie, to zapraszam Cię na nasze spotkania: Rodzicielstwo Bliskości cz. 1. 

oraz do grupy na facebooku: Rodzicielstwo Bliskości Olsztyn


Serdecznie pozdrawiam wszystkich „wystarczająco dobrych” rodziców! 

Ewa Kazimierczak

(nieidealna matka, towarzysząca pewnej trójce)
ewa.kazdywazny(at)gmail.com

 


PS: Zaraź kogoś bliskością! Podzielisz się z kimś informacją, że w Olsztynie wspieramy rodziców w relacjach?

Rośnij razem z dzieckiem!